Polana do gry w Quidditcha - Page 4



IndeksSzukajLatest imagesRejestracjaZaloguj

 

 Polana do gry w Quidditcha

Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4
AutorWiadomość
Nathaniel Moore
Nathaniel Moore



Polana do gry w Quidditcha - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Polana do gry w Quidditcha   Polana do gry w Quidditcha - Page 4 EmptySro Paź 21, 2020 6:38 pm

Gdy Matt wyrwał się jego dłoniom, niezadowolony Moore podniósł się i usiadł na swoich nogach, moszcząc się wygodnie między rozłożonymi przez siebie wcześniej nogami Matta. Z krzywą, by nie powiedzieć, że wręcz obrażoną miną podał rękę przyjacielowi, by pomóc mu podnieść się do siadu. Nie podobało mu się, w jakim kierunku zmierzało to spotkanie.

Przez całe swoje życie, Moore nigdy nie miał czasu na beztroskę. Od najmłodszych lat, z każdej strony dostawał kopa w dupę, jako przerażone, zahukane, maltretowane dziecko. Dopiero talent do magii i Hogwart przekonały go, że jego życie ma jakąś wartość i że może je zmienić. Dopiero stawianie się ślizgonom, którzy próbowali go zgnoić, sprawiło, że w wieku 14 lat postawił się pijanemu ojcu i dało impuls, by już nigdy więcej nie postawić stopy w tamtym mieszkaniu. Dopiero jako nastolatek, Moore był w stanie dowiedzieć się, czym są przyjaźń i troska innych ludzi oraz jak czerpać radość z życia, sztuki i... wszelkich używek. Włóczenie się po ulicach Nowego Jorku dało mu siłę i ten specyficzny instynkt przetrwania - świadomość, komu można się postawić, jak zaimponować i z kim warto się trzymać. Umiejętność utrzymywania pozornej wesołości, nawet gdy wszystko dookoła się waliło. Zdolność izolowania się od całego syfu dookoła... nierzadko wspomagana alkoholem i narkotykami.

Radość związana z ucieczki z patologicznego domu nie mogła trwać długo. Gdy zdawało się, że Moore będzie miał szansę wyjść na swoje, jako dorosły człowiek, wpadł po szyję w kolejne gówno zwane wojną. Ponad dziesięć lat swojej najmłodszej dorosłości walczył, ukrywał się i kombinował, jak nie zostać zajebanym avadą w plecy przy pierwszej lepszej okazji. Nie było dnia, kiedy nie myślał, że w końcu ktoś złapie go na ulicy i zapierdoli.... bywały też momenty, gdy zastanawiał się, kiedy Avery straci cierpliwość i sam go wykończy, bo najdzie go taki kaprys. Bał się o siebie, bał się o swoich bliskich... bał się o cholernego Matta, który sam pchał się w samo serce tego piekła, biorąc udział w kolejnych śmierciożerczych misjach. Bał się dekonspiracji i zdemaskowania, a potem, gdy Matt znikał, obawiał się, że nigdy już nie wróci. W tej atmosferze poznał kobietę, o związek z którą znów musiał się bać - walczyć z własnymi wyrzutami sumienia, walczyć ze strachem o nią i z przeczuciem, że skrzywdzi ją, nieważne czy zostanie przy jej boku, czy odejdzie. Przy ciągłej eskalacji działań wojennych, jak gdyby to wszystko nie było wystarczająco skomplikowane, doczekał się niejako kary za swój brak ostrożności - miał zostać ojcem. Mimo, że posiadanie w przyszłości rodziny było jednym z jego większych pragnień, nie czuł się na to gotowy. Nie chciał ściągać kolejnej niewinnej istoty na TAKI świat - w sam środek cyklonu.

Uciekli do Nowego Jorku, przeczekali wojnę. Stabilizacja nie trwała jednak długo, nie tylko dlatego, że Crystal dowiedziała się o jego zdradzie. Po kilkunastu latach względnego spokoju, Czarny Pan powrócił, na nowo pogrążając jego życie w chaosie.

Przez cały ten czas, Moore starał się zachowywać rezon - próbował odcinać się od strachu i bólu, charakteryzować się siłą i pozorną beztroską. Nie zdołali jeszcze do końca odbudować Anglii po drugiej wojnie, a już nad głowami ciążyło im kolejne widmo.

Widmo, które miało w swoich łapskach Mike'a. Od momentu, kiedy rozmawiał z Mattem, nie było dnia, żeby nie próbował się czegoś dowiedzieć. Biegał po wszelkich znajomych, załatwiał sprawy, prosił o pomoc. Wiedział, że z jakiegoś powodu syn mu nie ufa - że ktoś musiał mu coś przekazać, że coś musiał usłyszeć. Moore musiał być ostrożny.

Dwa dni później miały być urodziny Ivy. Jeżeli ona nie doprowadzi go do pionu, nikt nie będzie w stanie tego zrobić. A wtedy będą musieli skończyć te podchody i sprowadzić go do domu siłą, zanim stanie mu się krzywda.

Słowa Avery'ego sprawiły, że ciężar wszystkich tych doświadczeń spadł mu nagle na plecy, przytłaczając swoją siłą. Jedyne czego chciał, to chwili spokoju. I tak zrobił już wszystko, co w jego mocy, musiał więc czekać do urodzin córki. Nie chciał o tym myśleć. Nie chciał się martwić. Łudził się, że lekcja animagii i hektolitry alkoholu pozwolą mu choć przez chwilę odpocząć. Na jeden wieczór zapomnieć o problemach, które nie chciały dać mu spokoju.

- Matt... przestań - jęknął tylko, jak gdyby nie potrafił zdobyć się na wypowiedzenie czegokolwiek z krzyków, które obijały mu się echem po głowie. Serce tłukło mu się w piersi a w głowie wirowało od nadmiaru myśli. Wręcz desperackim gestem wyciągnął dłoń w kierunku policzka blondyna i pochylił się w jego stronę, jak gdyby tym bezczelnym pocałunkiem był w stanie uspokoić sztorm, w środku którego się znajdował. Chciał spokoju. Jednego, kurwa, dnia spokoju i urlopu od myślenia.

Tak naprawdę, mógłby teraz nawet dostać w mordę. Po prostu nie chciał myśleć.
Powrót do góry Go down
Matthew Avery
Matthew Avery



Polana do gry w Quidditcha - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Polana do gry w Quidditcha   Polana do gry w Quidditcha - Page 4 EmptySro Paź 21, 2020 7:03 pm

Może i był pijany, ale wciąż miał nie najgorszy refleks. Złapał jego podbródek, zatrzymując jego usta kilka milimetrów od swoich ust i w tym ciężkim oczekiwaniu.
- Nie przestanę. Muszę znać odpowiedź. Wrócisz do Nowego Jorku, czy zostaniesz w ogniu nowej wojny? - zapytał, tym razem bardziej nachalnie i wbił spojrzenie w jego szalejące z niepokoju, zielone oczy.

Michael był klątwą tej rodziny. Najłatwiej byłoby go zabrać z kraju dla jego bezpieczeństwa. Nie chciał stawać przed wyborem, który mógł zgodnie z logiką mieć tylko jeden efekt. Efekt, którego żadne z nich by mu nie wybaczyło. Wolał ostrzec Nathaniela zanim to nastąpi. Syn, z którym Moore nie potrafił sobie poradzić. Syn który wcale tak bardzo nie różnił się od swojego butnego rodzica. Życie było pełne paradoksów. Nathaniel Moore wychowany w domu pełnym alkoholu i narkotyków, sam nie stronił od używek, a po używkach zachowywał się bardzo różnie. Zwykle był wesoły i nadaktywny, ale czasem... czasem wpadał w dziwne nastroje i potrzebował coś zniszczyć, wyżyć się i niespecjalnie zwracał uwagę na to, co padło ofiarą jego złego samopoczucia i ciężkich emocji. Michael wychowany przez wiecznie nieobecnego lekkoducha stał się poszukującym atencji niewolnikiem owczego pędu. Jego próby zaimponowania grupie i potrzeba bycia zauważonym momentami aspirowała do galopującej głupoty. Moore nie potrafił ustawić go do pionu. Zbyt bardzo bał się swoich skłonności do agresji, zbyt bardzo bał się codziennie stając przed lustrem, że zobaczy w nim swojego ojca. Nie jeden raz Avery wysłuchiwał od niego wykładów na temat swoich metod wychowawczych. On nie oszczędzał swoich latorośli. Spodziewał się po nich absolutnego posłuszeństwa. Rzadko musiał ich dyscyplinować, doskonale znali zasady. Nie przynosić wstydu rodzinie. Byli elitą magicznego świata, znajdowali się na świeczniku. Chciał, żeby potrafili jak prawdziwi ślizgoni poradzić sobie w każdej sytuacji, jeśli jego zabraknie. Chciał dać im do rąk narzędzia i wiedzę, dzięki którym zdobędą władzę i pozycję, a nikt inny poza nimi samymi nie będzie decydował o ich życiu. Nazywali się Avery, a Avery nigdy nikomu nie pozwalali się omotać i uzależnić.
Powrót do góry Go down
Nathaniel Moore
Nathaniel Moore



Polana do gry w Quidditcha - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Polana do gry w Quidditcha   Polana do gry w Quidditcha - Page 4 EmptySro Paź 21, 2020 7:53 pm

Desperacja i strach ziejący ze złotych oczu musiały być dla legilimenty jak światła neonów. Nathaniel tonął w szarości, szukając w jej chłodzie stabilizacji i pomocy.

- Mnie łowcy nie rozpoznają. Cry, dzieciaki... wiesz, że my wtopimy się w tłum. Brudna krew w końcu do czegoś się przyda - Moore uśmiechnął się jakby nieco nieprzytomnie, z odruchu. Niepokój dalej wił się w jego umyśle. - Muszę ogarnąć Mike'a, zanim zrobi coś głupiego. Rewolucja zaszkodzi najpierw sama sobie, a potem nam wszystkim. Nie pozwolę, żeby moje dziecko... - zamilkł, nie wiedząc, jak skończyć to zdanie. Spotkała krzywda? Zrobiło sobie krzywdę? Wyszło na kompletnego idiotę i zabiło nas wszystkich?

Moore podsadził się na kolanach i spróbował przywrzeć do ciała Matta, próbując w ten sposób odnaleźć stabilizację. Czując, jak Avery zamyka jego nadgarstki w ostrym uścisku, szarpnął się, czując narastającą w nim złość.

- Dlaczego, kurwa, chociaż raz nie może być spokojnie? Dlaczego gdy wyjdę z jednego szamba, wpadam w następne?! - krzyknął, szukając odpowiedzi w oczach Matta. Na twarzy malowała mu się czysta bezradność.
Powrót do góry Go down
Matthew Avery
Matthew Avery



Polana do gry w Quidditcha - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Polana do gry w Quidditcha   Polana do gry w Quidditcha - Page 4 EmptySro Paź 21, 2020 8:07 pm

- Witaj w piekle, Moore - odpowiedział Avery, uśmiechając się nieco histerycznie i zimno. Alkohol szumiał w jego głowie, nie pozwalając mu odzyskać upragnionego skupienia myśli. - Obaj w nim skończyliśmy za wszystko czego się dopuściliśmy. Chciałem być cesarzem tego świata, a zostałem jedynie władcą tego piekła, które widzisz tu przed sobą.

Śmiech Avery'ego potoczył się, rozdzierając ciszę, która unieruchomiła otaczającą ich przestrzeń. Był w nim smutek, żal, zawód, ironia, sarkazm, gorycz porażki i niezmierzone okrucieństwo. Był jak dźwięk tłuczonego szkła. Matthew, w mocnym uścisku trzymając nadgarstki mężczyzny, odchylił się lekko do tyłu, spoglądając na gwiazdy, przebijające między powoli rzednącymi koronami drzew. Jego oczy znów migotały czarną, obcą barwą.

Sprzedał swoją duszę i ciało, żeby zyskać potęgę, dążył do władzy, idąc po trupach i pokonując każdą stojącą przed nim przeszkodę, nawet jeśli miało to oznaczać dopuszczenie się zupełnie niewybaczalnych zbrodni. Mścił się, wyszarpywał światu wszystko, czego tylko mógł pragnąć i teraz widział. Widział siebie na stosie tlących się zgliszczy. Króla Pustki, Pana Strachu i Rozkładu. Miał być Bogiem, a stał się demonem, pomiotem Czarnej Magii, której znamię miał nosić aż do śmierci. Taka była cena potęgi. Samotność i wieczne nienasycenie. Melancholia i ból.
Powrót do góry Go down
Nathaniel Moore
Nathaniel Moore



Polana do gry w Quidditcha - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Polana do gry w Quidditcha   Polana do gry w Quidditcha - Page 4 EmptySro Paź 21, 2020 8:52 pm

Moore rzucał się już od jakiegoś czasu we własnym wnętrzu i niewiele brakowało, by zaczął też rzucać się dookoła fizycznie. Pod wpływem alkoholu i kłębowiska negatywnych emocji, na wierzch wychodziła ciemna strona jego natury i magii, ta która kochała niebezpieczeństwo i Nokturn, ta dławiącą się agresją i nienawiścią. Tylko tak był w stanie zdusić własne demony, tylko tak radził sobie z własną słabością.

Wyciągnął dłoń w stronę Matta i oparł ją na jego szyi, umiejscawiając kciuk na jego tchawicy, jak gdyby nadal zastanawiał się, czy ma to być pieszczota, czy jednak planuje go udusić.
- Witaj? - żachnął się, świdrując wzrokiem zatopione w mrocznej magii spojrzenie Matthew. - Urodziłem się w piekle i nigdy z niego nie wyszedłem - odpowiedział twardo i uśmiechnął się cynicznie, napinając rękę, na której nadgarstku nadal tkwiły kajdany dłoni Matthew. W ich skrzyżowanych spojrzeniach błyszczała czysta magia, zupełnie odmienna, ale niebezpieczna i dzika. Wraz z gniewem, dookoła nich uwalniała się moc Moore'a, na razie jedynie poruszając liśćmi dookoła i podrywając elementy ich ubrań czy włosów.
Powrót do góry Go down
Matthew Avery
Matthew Avery



Polana do gry w Quidditcha - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Polana do gry w Quidditcha   Polana do gry w Quidditcha - Page 4 EmptySro Paź 21, 2020 9:02 pm

Avery spoglądał na Moore'a spod półprzymkniętych powiek. Jego odchylona do tyłu głowa mocno eksponowała szyję, wraz z wystającym jabłkiem adama. Nacisk na jego gardło był lekko duszący, ale uśmiechnął się i nie zmienił pozycji.

- Nie walcz z tym - odpowiedział, nie wyjaśniając, czy chodziło o agresję, której zwiastunem była powoli zaciskającą się na jego szyi ręka, czy o czarną magię, wręcz wyciekającą z ciała Moore'a. Bywały dni, kiedy drażniło go owo powstrzymywanie się. Kiedy chciał podpuścić Moore'a do tego, by jak pies zerwał się choć raz z łańcucha i pokazał na co go stać. By wybuchnął, by ujawnił swoja prawdziwą naturę, której się wstydził i którą z mozolnym wysiłkiem zawsze hamował. Czasem chciał, by czarodziej stanął jawnie u jego boku, nie przejmując się etyką i moralnością. Lubił go mieć u swoich stóp, ale czasem... czasem po prostu potrzebował zobaczyć w tym piekielnym tańcu partnera, który daje mu przeciwwagę i kontynuuje to, co on rozpoczął. Chciał tej gwałtowności i pasji, chciał walczyć z czymś, czego nie potrafił stłumić i choć od wielu lat wiedział, że to się w Moore'rze znajdowało, rzadko udawało mu się to z niego wydobyć. Moore wolał grać na jego emocjach i poczuciu przynależności. Wolał okazywać zaufanie i się poddawać, niż walczyć z nim jak równy z równym. Było to swoistą manipulacją, stawiając go w szachu, a on zdecydowanie nienawidził znajdować się w tej pozycji.
Powrót do góry Go down
Nathaniel Moore
Nathaniel Moore



Polana do gry w Quidditcha - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Polana do gry w Quidditcha   Polana do gry w Quidditcha - Page 4 EmptySro Paź 21, 2020 9:21 pm

Moore uśmiechnął się do niego chłodno, widząc ekscytację tańczącą na twarzy Matthew. Wzmocnił uścisk na jego gardle, poprawiając chwyt - tak, że zgięcie między szyją a szczęką Matta zatrzymało się między kciukiem a palcem wskazującym Nathaniela.

- Zawsze będziesz mącił, prawda? - zapytał i korzystając z okazji złożył krótki pocałunek na miękkiej skórze poniżej podbródka blondyna, tym razem spokojniejszy i bardziej drażniący, niż dopominający się uwagi. Przyglądał się ciemnemu spojrzeniu Matta spod przymrużonych powiek.

- Dlaczego wszystko staje przeciwko mnie? Czemu nie mogę przez chwilę po prostu się pobawić? - żalił się, skupiony na Matthew nie dostrzegając rosnącej wokół nich zawieruchy. Tego wieczora chciał być samolubny. Napić się z przyjacielem, odpocząć, nie martwić się o wszystkich dookoła. Dlaczego nie mógł? Dlaczego życie dawało mu zawsze kopa w rzyć, nie pozwalając się cieszyć spokojem?

Pociągnął lekko trzymaną przez Matta rękę w swoją stronę, nie tyle próbując się wyrwać, co po prostu siłując się z blondynem. Dusząca, mroczna magia wypełzała z porów jego skóry, otaczając ich w niewidzialnej bańce agresji.
Powrót do góry Go down
Matthew Avery
Matthew Avery



Polana do gry w Quidditcha - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Polana do gry w Quidditcha   Polana do gry w Quidditcha - Page 4 EmptyCzw Paź 22, 2020 9:31 am

- Zawsze - odpowiedział wprost na retoryczne pytanie, które zawisło w powietrzu. Od wielu lat chciał na stałe wydobyć mroczną naturę Nathaniela, o której jego rodzina nie miała pojęcia. Przez lata Moore udawał niezdarnego, uroczego psiaka i wszyscy się na to nabierali. Potrafił oszukać nawet sam siebie. Wydawał się taki udomowiony, niegroźny, wręcz nieporadny. Niejednokrotnie Ivy narzekała na rozlazłość i bezmyślność ojca. Żadne z nich nie wiedziało, że w rzeczywistości kawał z niego skurwysyna. Nosił w sobie ogromne pokłady negatywnych emocji. Miał dużo większe predyspozycje do czarnej magii choć wzbraniał się przed nią.

- Nie wiem dlaczego wszystko STAJE, Moore. Tam gdzie jedni widzą problem, inni widzą okazję - odparł sarkastycznie, wykorzystawszy swoistą grę słów i pchnąwszy w jego umysł, kilka mało cenzuralnych obrazków z ich wspólnej przeszłości, w których Moore z wielką chęcią korzystał ze stojących rzeczy, paradoksalnie wbrew przeciwnościom losu, jakie umieściły ich po różnych stronach barykady i uczyniły oprawcą i ofiarą.

W przestrzeni zawładniętej przez mroczną magiczną aurę Moore'a czuł się dobrze. Niewiele osób potrafiłoby to tak określić. Nathaniel w rzeczywistości wcale nie lubił spokoju, wręcz bał się spokoju, to był dla niego stan nienaturalny, w którym natychmiastowo węszył niebezpieczeństwo, nie wiedząc kiedy i z której strony nastąpi atak. Pragnął enigmatycznego, mglistego obrazu spokoju i bezpieczeństwa, a jednocześnie automatycznie wręcz pchał się w każdą najgorszą kabałę, jaką miał pod ręką. Ich nieznaczne siłowanie się przypominało mu o przeszłości. Nikt tak dobrze nie rozumiał jego pokręconej gry. Prowokowanie Moore'a istotnie należało do jego ulubionych zajęć.
Powrót do góry Go down
Nathaniel Moore
Nathaniel Moore



Polana do gry w Quidditcha - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Polana do gry w Quidditcha   Polana do gry w Quidditcha - Page 4 EmptyCzw Paź 22, 2020 11:12 am

Mimo upływu lat, niewiele zmieniało się w ich relacji - Avery dalej był w stanie w kilku słowach i gestach wyprowadzić go z równowagi. Moore posłał mu krzywy uśmiech, mimo dość pewnego uchwytu, końcami palców gładząc bladą szyję.

Korzystając z chwilowego połączenia, jakie między ich umysłami ustanowił Avery, Moore był w stanie podsunąć mu kilka dodatkowych obrazków - Matta z wyrazem czystej ekstazy na twarzy, uwalonego jego krwią i wciskającego czubek języka w broczącą krwią ranę na piersi Moore'a, Matta równoważącego ból wycinanych wzorów delikatnymi, choć dość skąpymi pocałunkami... i cały panteon obrazów tych rzadkich chwil, kiedy to Nathanielowi udało się przejąć na chwilę kontrolę nad ich relacją i dominować w łóżku. Wszystkie te obrazy skąpane były w dusznym, ciemnym sosie wijącego się pożądliwie i podnieconego do granic możliwości umysłu.

- Nie tylko ja to lubię - przypomniał mu bezczelnie, przypominając sobie ciche westchnienia Matthew, z jakimi spotykał się, ilekroć blondyn lądował na dole. Gubiąc się w pustych, bezdennych oczach, tonął w czarnej magii, żerującej na jego gniewie i pożądaniu.
Powrót do góry Go down
Matthew Avery
Matthew Avery



Polana do gry w Quidditcha - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Polana do gry w Quidditcha   Polana do gry w Quidditcha - Page 4 EmptyCzw Paź 22, 2020 7:55 pm

- Okazje, czy problemy? - zapytał złośliwie Avery, nadal wpatrując się w gwiazdy. Jesienne noce były chłodne, nie lubił chłodu. Jak na kogoś, kogo magia potrafiła ścinać wszystko lodem i ochładzać drastycznie atmosferę, Avery lubił ciepło, a zwłaszcza ciepło kominka. Chłodna trawa i przenikliwy powiew wiatru wcale nie nastrajał go chętnie. Gdyby nie alkohol, odczuwałby teraz wyraźny dyskomfort.

Obrazy przywoływane przez Moore'a nie były mu obce, choć od chwili obecnej dzieliły je całe lata. Kto by pomyślał, że cnotliwi gryfoni potrafią wyprawiać takie rzeczy... w końcu wyuzdanie było raczej domeną wyzwolonych ślizgonów, którzy zachowując na co dzień szereg konwenansów, dawali upust swoim żądzom i napięciom. Wciąż czekał na moment w którym Moore da upust swojemu wewnętrznemu chaosowi.
Powrót do góry Go down
Nathaniel Moore
Nathaniel Moore



Polana do gry w Quidditcha - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Polana do gry w Quidditcha   Polana do gry w Quidditcha - Page 4 EmptyCzw Paź 22, 2020 9:04 pm

- Obydwa - odpowiedział na tyle cicho i powoli, że zabrzmiało to niemalże jak groźba. Niebezpieczny uśmiech pałętał się po jego wargach. Chciał się bawić. Nie przejmować się jutrem, jakby znów miał dwadzieścia lat.

W kilku sprawnych ruchach popchnął Avery'ego, zmuszając go do ponownego położenia się na trawie, jednocześnie wykręcając rękę z jego uścisku i przytwierdzając jego dłoń do podłoża. Zadanie to z pewnością ułatwiły mu alkohol i chwilowa dekoncentracja, jakiej poddał się Matt, wpatrując się w usłane gwiazdami niebo.

Z cichym wilczym warkotem wydobywającym się z piersi, mężczyzna siłował się chwilę z blondynem, puszczając w końcu jego szyję i chwytając za ręce. Unosząc się na zgiętych nogach, nachylał się nad nim, przesuwając nieco jedną z nich, by kolanem przywrzeć do pośladków Matthew. Właściwie... dlaczego jeszcze tarzali się po liściach jak zwierzęta, skoro mogli zachować się jak ludzie?

Choć najchętniej teleportowałby ich do Nowego Jorku, w tym stanie nie ręczył do końca za swoją magię. Zamiast tego, znaleźli się na miękkim dywanie w pogrążonym w ciemności pomieszczeniu. To miejsce, jak na razie, było bezpieczne. Ostatecznie, nie dalej jak miesiąc temu, w tajemnicy przed wszystkimi, postanowił kupić dla Michaela mieszkanie, do którego klucze miał mu wręczyć w dniu urodzin.

Cóż, dzieciak był niesforny, ale takie lokum nie powinno stać puste.

- Nawet nie próbuj zaczynać myśleć - syknął, boleśnie naciskając na nadgarstki Avery'ego. Nachylił się nad nim, nad białą szyją, którą jeszcze niedawno drażnił palcami, by zostawić na niej kilka agresywnych pocałunków i śladów ugryzień. Magia Nathaniela unosiła się między nimi gorącą, duszną chmurą, dodatkowo przyspieszając oddechy i bicie serc.

z/t
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Polana do gry w Quidditcha - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Polana do gry w Quidditcha   Polana do gry w Quidditcha - Page 4 Empty

Powrót do góry Go down
 
Polana do gry w Quidditcha
Powrót do góry 
Strona 4 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4
 Similar topics
-
» Polana
»  Markowy Sprzęt do Quidditcha
» Brytyjska Liga Quidditcha

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Lumos ::  :: Rezydencje rodowe :: Pałac Averych-
Skocz do: